Czy Polacy powinni mieć nieograniczony dostęp do broni palnej?

Czy Polacy powinni mieć nieograniczony dostęp do broni palnej?

Projekt o dostępności do broni palnej złożyli posłowie partii rządzącej i przedstawiciele Kukiz 15. Zakłada on m.in. utworzenie strzelnic w każdym powiecie i likwidację uznaniowości Policji w przyznawaniu dostępu do broni palnej. Tymczasem prawie nieograniczony dostęp do broni, jaki mają mieszkańcy USA tylko dziś doprowadził do masakry w Teksasie, gdzie 18-latek zastrzelił 19 dzieci i dwie osoby dorosłe.

Co jakiś czas powraca temat szerokiego dostępu do broni palnej dla Polaków. Obecna ustawa o dostępie do broni i amunicji obowiązuje od maja 1999 roku. By uzyskać broń trzeba spełnić szereg wymogów, w tym przejść badania psychologiczne, a samo pozwolenie na broń wydaje właściwy miejscowo komendant policji. Złożony przez posłów projekt zakłada m.in. zmniejszenie udziału policji w przyznawaniu uprawnień i znaczące ułatwienia dla osób starających się o zezwolenie. Czy Polacy dojrzeli do posiadania broni i posługiwania się nią? Szczerze mówiąc, mam wątpliwości. Przyglądając się statystykom ze Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej nie sposób odnieść wrażenia, że w tym kraju kwitnie przestępczość z użyciem broni palnej. Ubiegłoroczne statystyki FBI mówią, że liczba zabójstw w USA wzrosła o 30 proc. z czego trzy czwarte zostało popełnionych przy użyciu broni. (na 100 tys. mieszkańców przypada 6,2 zabójstwa). Tylko dziś „efektem” liberalnego prawa do posiadania broni palnej była strzelanina w szkole w Teksasie. Ofiarami są dzieci od 7 do 10 lat i ich opiekunowie. Sprawcą okazał się 18-latek, który z okazji urodzin kupił sobie dwie sztuki broni.  Szacuje się, że co roku w USA z powodu strzelanin ginie 30 tys. osób.

 

Tymczasem w Polsce taki problem praktycznie nie istnieje. W ciągu roku może to być kilkanaście przypadków na 38-milionowy kraj. Czy ma to związek z dostępem do broni? Wydaje się, że mimo wszystko tak. W USA dostęp jest praktycznie nieograniczony, więc często zdarza się, że ta broń jest używana w celach przestępczych, jak również trafia w ręce osób niezrównoważonych psychicznie. W Polsce na 100 tys. mieszkańców przypada 2,5 sztuk broni (zarejestrowanej lub nie). O ciekawą analizę pokusił się Rafał Rejmaniak, a swoje wnioski przedstawił w publikacji „Posiadanie broni palnej a poziom przestępczości z jej użyciem w Polsce.” Autor próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy wzrastająca liczba posiadaczy broni ma wpływ na wzrost popełnianych przestępstw.

Projekt zmiany Ustawy o Broni i Amunicji zakłada zdaniem autorów likwidacji „uznaniowości” w przyznawaniu do broni, jak również autorzy proponują monitoring w czasie rzeczywistym stanu zdrowia posiadaczy broni, wprowadzenie zasady obowiązkowego zgłaszania przez lekarza faktu zdiagnozowania schorzenia uniemożliwiającego posiadanie broni. W ten sposób można odejść od koncepcji uciążliwych dla obywateli badań okresowych na rzecz bardziej precyzyjnego sposobu zabezpieczenia przed możliwością dysponowania bronią przez osobę chorą psychicznie. Nie jestem do końca przekonana, kto i w jaki sposób miałby monitorować posiadaczy broni palnej.

Co do szkolenia z obsługi broni – oczywiście jestem „za” – szczególnie, że za naszą wschodnią granicą od kilku miesięcy trwa wojna.

https://pwd.iws.gov.pl/wp-content/uploads/2021/11/Rafal-Rejmaniak.pdf

Do góry