Post scriptum….. Są jeszcze sądy w Bułgarii

Wśród prawników popularna jest anegdota o młynarzu z Sanssouci i pruskim królu Fryderyku Wielkim. Król, któremu młyn psuł widok z okien letniej rezydencji, a może swoim skrzypieniem zakłócał spokój,  wezwał młynarza i zaproponował, że młyn odkupi. Młynarz stanowczo odmówił, na co król zagroził mu wywłaszczeniem bez odszkodowania. Na takie dictum młynarz miał stwierdzić „są jeszcze sądy w Berlinie, Miłościwy Panie”. Fryderyk, władca absolutny, którego wola stawała się prawem, zaskoczony śmiałością poddanego zrezygnował ze swych zamiarów, a młyn mógł dalej mielić i skrzypieć.

Historia ta przypomniała mi się w związku ze sprawą Mirosławy Todorowej, byłej prezes Stowarzyszenia Bułgarskich Sędziów. 16 lipca 2013 roku Naczelny Sąd Administracyjny Bułgarii wydał orzeczenie na skutek jej odwołania od decyzji, na podstawie której została ona z dnia na dzień zwolniona dyscyplinarnie ze stanowiska sędziego sądu w Sofii. Wprawdzie Sąd potwierdził, że Mirosława Todorowa dopuściła się przewinień dyscyplinarnych polegających na opóźnieniu w sporządzeniu pisemnych uzasadnień wydanych przez siebie orzeczeń, jednak uznał, że wymierzona kara była nadmiernie surowa i nie uwzględniała wszystkich okoliczności, w tym nadmiernego obciążenia pracą sędziego Todorowej. W rezultacie sprawa dyscyplinarna została zwrócona do ponownego rozpoznania, a Mirosława Todorowa po niemal rocznej przerwie powróciła na stanowisko sędziego.
Z kolei Cwetan Cwetanow, były bułgarski Minister Spraw Wewnętrznych, ostro krytykujący sędziów bułgarskich i samą Mirosławę Todorową prawdopodobnie musi szykować się do ostrej batalii przed sądem. W ciągu ostatniego miesiąca postawiono mu zarzuty dotyczące zakładania przez podległe jemu służby nielegalnych podsłuchów przeciwnikom politycznym, sędziom i biznesmenom. Na własnej skórze będzie więc mógł się przekonać, czy są jeszcze sądy w Bułgarii..

Pozdrowienia z Bałkanów
🙂

Do góry